ZEZEM





Tydzień

Poniedziałek
W biurze pracuję z seksowną koleżanką w pokoju, nasze biurka stoją przodem do siebie. Akurat skończyłem robić skomplikowane zestawienie, odchyliłem się na krześle do tyłu i podnosząc ręce do góry przeciągnąłem się z jękiem. W tym czasie do pokoju wszedł mój szef. Niestety mojej koleżance coś wpadło pod biurko i wlazła tam na kolanach. Gdy szef stała w drzwiach, koleżanka wylazła tyłem na czworakach spod biurka i odezwała się:, „Ale masz tam kłaki”. Chodziło je o kurz, którego nie sprząta sprzątaczka. Szef zrobił oczy jak spodki i bez słowa wyszedł z pokoju.
Wtorek
Mój szef dał mi dzisiaj do wypełnienia ankietę o nim i powiedział, że jest anonimowa. Postanowiłem nie owijać w bawełnę i napisać mu zupełnie szczerze, co o nim myślę korzystając z tego, że nigdy się nie dowie kto to napisał. Podczas przerwy na lunch zapytałem paru kolegów, co napisali w ankiecie – wszyscy zgodnie zapytali: „Jakiej ankiecie?”
Środa
Dostałem do wypełnienia w pracy dokument na temat zainteresowań, miałem tam między innymi napisać jakich portali społecznościowych używam, czego szukam w necie, gdzie znajduje porady prawne itd. Następnego dnia w pracy miałem zablokowane wszystkie strony internetowe, które wymieniłem.
Czwartek
Stwierdziłem dziś, ze koniec udawania sztywniaka w pracy. Zacząłem być sobą. Mój szef stwierdził, że jestem pijany i kazał mi iść do domu wytrzeźwieć.
Piątek
Jak codziennie rano wyruszyłem do pracy. Muszę dojeżdżać około godziny pokonując odległość ok. 60 km. Zdziwił mnie widok pustego parkingu, co nawet mnie ucieszyło, bo mogłem zająć dobre miejsce blisko wejścia. Zdziwienie uderzyło z podwójną mocą, gdy okazało się, że biuro jest zamknięte. Po telefonie do szefa dowiedziałem się iż cała firma wczoraj wyjechała na wyjazd integracyjny. Ja nie dostałem żadnego maila na ten temat. Nikt nawet nie raczył mi powiedzieć, że nie jestem zaproszony, a firma nie będzie dziś działała. Chyba nie jestem lubianym pracownikiem.
Sobota
Dziś mój pies znalazł nową zabawę. Bierze piłkę, wychodzi na balkon, zrzuca ją z drugiego piętra i czeka aż ją przyniosę. Uznał to widać za bardzo zabawne, bo od rana zrobił to już 4 razy.
Niedziela
Mimo że to niedziela wybrałem się do sklepu. Jako, że kolekcjonuję kapselki od Tymbarka, postanowiłem zajrzeć, jaki jest napis. Pech chciał, że akurat, gdy przyłożyłem butelkę do oka jakiś dzieciak z wózkiem „driftował” koło mnie. Mam teraz śliwę wielkości denka od Tymbarka, a na kapselku był napis „Mogło być gorzej”.


Zgoda buduje niezgoda rujnuje



Dawno, dawno temu ,
Że mało, kto o tym pamięta
Żyło sobie dwóch sąsiadów.
Jeden na górze, drugi na dole.
Jeden zza płotka rzuca wyzwanie,
Na które drugi chętnie przystaje.
I niby kłótnie są przedstawieniem,
To można odnieść takie wrażenie.
Że wojna, jaką toczą z sobą
Jest naszą przywarą narodową.
Wyssana z mlekiem matki,
Poprzez pokolenia,
Staje się celem naszego istnienia.
Kargul z Pawlakiem w walce o kota.
Dowiedli prez to stare przysłowie,
Że sąsiad wilkiem sąsiadowi.
Co osiągamy to gryzie innych?
Zaszczyt, czy władza
Nawet mieszkanie.
Wcześniej czy później waśnią się stanie.
Co uzyskamy to i stracimy,
Zeżre ich zazdrość, niby choroba
Cóż, zatem rozum każe
Czynić w tym sposobie
Wystarczy uczynić i dowieść
Że zgoda buduje, niezgoda rujnuje



DYLEMATY MANAGERA

Czy sądzicie, że w pracy menedżera nie brakuje dylematów etycznych? Może do najtrudniejszych z nich należą te związane ze sprawami pracowniczymi. Częstym jest pytanie, slogan:
– Jak tam w pracy?
– Jak w raju! W każdej chwili mogą mnie wyrzucić!
Jak z czystym sumieniem wysłać na bezrobocie ludzi, którzy wiele lat przepracowali w firmie. Jak obojętnie przeprowadzać redukcję personelu, wiedząc, że wśród zwalnianych są osoby nieporadne lub mające trudną sytuację osobistą? A najgorsze może być, że przecież wielu z nich przyjętych było przez niego, z wieloma z nich było się po imieniu.
– Jak się nazywasz? Nigdy nie mówię do podwładnych po imieniu.
– Nazywam się Jerzy Kochany.
– Dobra Jurek, mamy coś do zrobienia.
Co wybrać: ochronę najsłabszych czy lepsze wyniki dla firmy? Tym większym dylematem jest to, jeśli trzeba to zrobić na podstawie nie do końca potwierdzonych informacji lub opierając się na subiektywnych odczuciach bezpośrednich przełożonych. Na czym w takim bądź razie opierać swoją wiedzę i odpowiedzialność? Najgorzej jest wtedy, gdy propozycję odejścia funduje się pracownikowi, którego się promowało na stanowisko i otwierało się u ścieżkę awansu.
– Jurek, ja już nie mam do Ciebie siły! Wszystko robisz wolno – wolno pracujesz, wolno mówisz… Czy jest do cholery jakaś rzecz, którą robisz szybko, abym mógł wykazać, że nadal jesteś przydatny?
– Tak… szybko się męczę.
A nacisk góry, stawia przełożonych w coraz bardziej trudnych moralnych sytuacjach. Bo w pewnym momencie będzie musiał wybrać między lojalnością wobec koleżanek i kolegów, a lojalnością wobec pryncypałów. Walka o ogień, niekoniecznie dotyczyć musi wyższego szczebla. A może tę odpowiedzialność przekazać służbowo o szczebel niżej? Oczywiście dylematy moralne i etyczne pozostają, ale odpowiedzialność spada na innych, chociażby na kierowników lub liderów. A co, za darmo maja brać pieniądze? Jak się dostało władzę to i kaca z tego powodu powinno się mieć.
– Wiesz, mam zwolnić parę osób i przez to nie mogę spać, wiercę się całą noc, ale z nerwów nie daję rady zasnąć.
– A ja śpię jak niemowlę…
– No, co Ty, naprawdę? Jak to, jak niemowlę?
– No po prostu, całą noc ryczę, a nad ranem sram w gacie…


Z NOWYM ROKIEM

Z nowym rokiem trochę życiowych przemyśleń:
Bramki w sklepie – mimo że nic nie zwinąłeś, i tak boisz się, że zapiszczą.
Babcie – pod blokiem mogą sterczeć dwie godziny, ale w tramwaju pięciu minut nie ustoją.
Mleko na gazie tylko czeka, aż się odwrócisz
Sprawiedliwość – jazda na rowerze pod wpływem alkoholu: 5 lat, molestowanie seksualne: 3 lata w zawieszeniu.
Potrzeba jednej iskry, by spalić las, ale całej paczki zapałek, by rozpalić grilla.
Podawanie pensji brutto to jak podawanie długości członka wraz z kręgosłupem.
Leżakowanie w przedszkolu – kiedyś kara, a teraz każdy chciałby te 2 h snu w ciągu dnia…
Łacina – jedyny język, w którym nawet „gówno” brzmi mądrze.
Nawet, jakby papier toaletowy miał 8 warstw, to i tak złożysz go na pół.
Najlepszym dowodem na to, że w kosmosie istnieje inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują.
Jerzy Dudek – przypuszczalnie najlepiej zarabiający kibic Realu Madryt.
Jak Polacy uniknęli korków na autostradach? Nie wybudowali autostrad!
Seks jest jak skok na bungee – dodaje adrenaliny, a gdy pęknie guma, masz przerąbane.
Jeżeli trzeci dzień nie chce ci się pracować, to znaczy, że to już środa.
Kość piszczelowa – urządzenie do znajdywania mebli w ciemnym pokoju.
Paradoks seksualny – seks można uprawiać od 15 roku życia, a oglądać – od 18.
Okres i wypłata – jedno i drugie jest co miesiąc, a jak nie ma, to znaczy, że ktoś was zdrowo wyruchał.
Paradoks Szymborskiej – dla testu napisała maturę, interpretując swoje wiersze – i dostała 60%.
Pieniądze szczęścia nie dają. Ale pozwalają wygodnie być nieszczęśliwym.
Polska waluta – tylko tutaj złoty jest srebrny.
Gdy umrę, rozsypcie moje prochy pod hipermarketem – wtedy będziecie mnie odwiedzać co niedzielę.

NOWA PRACA

Po wielu poszukiwaniach rozpocząłem pracę w wielopiętrowym, supermarkecie, w którym kupicie dosłownie wszystko. Nieco wystraszony usłyszałem od Szefa, że w ramach okresu próbnego mam jeden dzień, aby wykazać się tym, że nadaje się na to stanowisko.  Podjąłem wyzwanie. Wieczorem nieco zmęczony po zamknięciu stoisk melduje się u Szefa.
– No to ile dziś zrobił pan transakcji? – Pyta mnie dosyć złośliwe Szef.
– Jedną, szefie.
– Co?! Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień?
Spuściłem głowę lekko zawstydzony, trudno – pomyślałem – może nie nadaję się do tej pracy.
– A właściwie to ile pan utargował? – odezwał się po chwili Szef.
– Osiemdziesiąt tysięcy złotych – odpowiadam zgodnie z prawdą.
Szefa zatkało. – O..sie..m…dzie…siąt…. tysiecy? Na Boga, co pan sprzedał?!
– No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby…
– Haczyk na ryby? Za osiemdziesiąt tysięcy?
– Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić.
Powiedział, że na Mazurach, dwieście kilometrów od Warszawy. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że z brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową.
Spytałem go, jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe, aby odwieźć łódź, w związku, z czym sprzedałem mu przyczepę.
– I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
– On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony.
Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu…….. to może pojechałby przynajmniej na ryby…

 KOCHANA ŻONO

Długo się nie odzywałem, bo za tą pracą wywędrowałem do jakiejś dziury o nazwie London. Piszę do Ciebie tych parę linijek, żebyś wiedziała, że do Ciebie piszę. Jak ten list dostaniesz, to znaczy, że do Ciebie doszedł. Jak go nie dostaniesz, to mi daj znać, to go wyślę jeszcze raz.  Piszę do Ciebie wolno, bo wiem, że nie potrafisz szybko czytać. Niedawno Kazek ten, co z nim wyjechałem, przeczytał w jakiejś gazecie, że najwięcej wypadków się zdarza kilometr od domu, więc przeprowadziliśmy się trochę dalej niż do tej pory, o czym ci donoszę, obyś się nie bała, że mnie się coś może stać.. Mieszkamy teraz w fajnej chałupce. Jest tu pralka, choć nie jestem pewny, czy się nie zepsuła. Wczoraj wrzuciłem do niej pranie, pociągnąłem za sznurek i pranie gdzieś wsiąkło. Ale przecież się z powodu tego nie powieszę… Pogoda nie jest najgorsza. W zeszłym tygodniu padało tylko dwa razy. Za pierwszym razem trzy dni, a za drugim cztery. Co do kurtki, którą chciałaś, to Kazek mi podpowiedział, że jak Ci ją poślę z guzikami, to będzie dużo kosztować, bo guziki są ciężkie. Dlatego oderwałem guziki i włożyłem do kieszeni. Acha.. teraz najważniejsze. Dostałem w końcu pracę. Jestem dumny jak paw, bo mam pod sobą jakieś pięćset osób. Wysiewam teraz trawę na cmentarzu. Praca przyjemna i niestresująca i dająca dużo możliwości rozwoju i awansu. Z tym Kazkiem nieźle się mieszka, ale trochę jest z nim gorzej. Któregoś dnia jak jechaliśmy do roboty to zamknął samochód i zostawił w środku kluczyki. Musiał iść do domu po drugi komplet, żeby nas z kolegą wyciągnąć ze środka. Jak się będziesz widziała z Frankiem, pozdrów go ode mnie, a jeśli nie, to mu nic nie mów..
PS. Chciałam Ci włożyć do listu parę funtów, ale już zakleiłem kopertę

EUTANAZJA

Już od progu witam swoją ślubną.
– Jak tam u Was w pracy?
– No cóż, jakoś leci – słyszę w odpowiedzi.
– A  u mnie też tak jakoś normalnie, jak w starym autobusie. Jeden kieruje, reszta się trzęsie…
Wieczorem dyskutowaliśmy jak zwykle o tym i o tamtym… dochodząc ostatecznie do delikatnego tematu eutanazji – o wyborze między życiem i śmiercią,.
Powiedziałem wtedy:
– Nie pozwól mi żyć w takim stanie, bym był zależny od jakichkolwiek urządzeń i karmiony przez rurkę z jakiejś butelki.
Jeśli przyjdzie mi znaleźć się w takiej sytuacji, lepiej odłącz mnie od urządzeń, które trzymają mnie przy życiu….
A ona… …wstała, wyłączyła telewizor, komputer, a piwo wylała do zlewu..
I jeszcze odzywa się do mnie.
– Czy wiesz, jakie jest najsmutniejsze zwierzątko na świecie?
– A skąd ja mam o tym wiedzieć – grzecznie odpowiadam, co by się nie narazić.
– Mężczyzna – ona mi na to
– A wiesz, czemu?
– Nie – uczciwie odpowiadam
Bo ma piersi bez mleka,
Ptaszka bez skrzydełek,
Jajeczka bez skorupek,
Worek bez pieniędzy.
Dlatego 80% kobiet już nie wychodzi za mąż, bo zrozumiało, że dla 60 gram kiełbasy, nie warto brać całego wieprza do domu. 

PRZEPIS NA SZARLOTKĘ DLA FACETÓW

1.    Z lodówki weź 10 jajek, połóż na stole ocalałe 7.
2.    Wytrzyj podłogę, a następnym razem uważaj.
3.    Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
4.    Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj!
5.    W naczyniu mamy 5 żółtek. Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka.
6.    Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
7.    Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
8.    Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
9.    Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
10.    Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
11.    Weź szybciutko prysznic.
12.    Weź 4 jabłka i ostry nóż. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże.
13.    Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk.
14.    Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę!
15.    Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
16.     Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem,
17.    Pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
18.    Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem,
19.    umyj lodówkę, bo jak zaschnie to nie domyjesz.
20.    Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
21.    Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
22.    Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Otwórz okno i piekarnik.

TELEFON

Na moje nieszczęście mam taki sam sygnał budzika jak i dzwonka w telefonie. Pewnego dnia po niedospanej nocy budzi mnie dzwonek. Mocno zaspany i nieprzytomny po ciężkiej nocy, idę się umyć, ubieram się, biorę kanapki z lodówki i wychodzę do pracy.
Gdy przyjechałem do pracy, okazało się, że wszystko jest pozamykane, ponieważ jest dopiero 4.30. Normalnie pracę zaczynam o 7.00. Okazało się, że dzwonił mój pijany kolega, który i tak potem nie wiedział czego chciał.
 
SEKS OCZAMI DZIECKA

Jasio miał 10 lat i był bardzo ciekawski. Słyszał od starszych kolegów trochę o „zalotach” i chciał wiedzieć jak to jest i jak to się robi. Co robi mały chłopiec żeby się takich rzeczy dowiedzieć? Idzie do mamusi! A więc Jasio poszedł do mamy. Mamusia się trochę zakłopotała i zamiast wyjaśnić, nakazała Jasiowi, żeby schował się za zasłoną w pokoju siostry w celu podglądania jej ze swoim chłopakiem.
Tak też Jasio zrobił. Następnego ranka opowiada wszystko mamie:
– Siostra i jej chłopak usiedli rozmawiając przez chwilę. Po czym on zgasił większość świateł i zostawił tylko jedną nocną lampkę. Zaczął ją całować i obściskiwać. Zauważyłem, że siostra musiała być chora, bo jej twarz zrobiła się taka śmieszna. On też musiał to wyczuć, bo wsadził jej rękę pod bluzkę w celu znalezienia jej serca… tak jak lekarze to robią na badaniu, ale on nie był taki zdolny jak lekarz, bo miał problemy ze znalezieniem tego serca. Wydaje mi się, że on też był chory, bo wkrótce zaczęli obydwoje dyszeć i zaczynało im brakować tchu. Druga ręka musiała mu zmarznąć, ponieważ włożył jej ją pod sukienkę. Wtedy siostra poczuła się gorzej i zaczęła jęczeć, wzdychać, skręcać się i ślizgać tam i z powrotem na kanapie. I tu zaczęła się jej gorączka. Wiem, że to była gorączka, ponieważ powiedziała mu, że jest napalona. W końcu dowiedziałem się, co spowodowało, że byli tacy chorzy – wielki węgorz dostał mu się jakoś do spodni. Nagle wyskoczył ze spodni i stał tak długi na 25 cm. Kiedy siostra to zobaczyła naprawdę się wystraszyła, oczy zrobiły się jej wielkie, a usta otworzyły. Mówiła, że to największy, jakiego widziała… powinienem jej powiedzieć o tych, jakie łapaliśmy z tatą nad jeziorem – te to dopiero były duże, ale wracając do nich… siostra była bardzo dzielna rzuciła się na węgorza i próbowała odgryźć mu głowę… potem złapała go w dwie ręce i trzymała mocno, kiedy on wyciągnął pysk z worka i zaczęła ślizgać ręka po jego głowie tam i z powrotem, żeby powstrzymać go przed ugryzieniem. Potem siostra położyła się na plecach i rozłożyła nogi… aby móc go ścisnąć, chłopak jej pomagał i położył się na węgorzu. Wtedy dopiero zaczęła się walka. Siostra zaczęła jęczeć i piszczeć, a jej chłopak o mało, co nie rozwalił kanapy. Podejrzewam, że chcieli zabić go przez ściśnięcie między nimi… po chwili pewni, że zabili węgorza przestali się ruszać i głośno wzdychali. Chłopak był pewien, że zabili węgorza, bo wisiał taki wiotki, a reszta jego wnętrzności wisiała na zewnątrz. Siostra i jej chłopak byli już trochę zmęczeni walką… ale powrócili do zalotów. On zaczął ją znowu całować… itd, aż tu nagle okazało się, że węgorz żyje!!! Szybko się podniósł i zaczęli walkę na nowo. Podejrzewam, że węgorze mają 9 żyć tak jak koty… tym razem siostra próbowała go zabić przez siadanie na nim. Po 35 minutach ciężkiej walki w końcu zabili węgorza. Jestem tego pewien, bo widziałem jak chłopak siostry ściągnął z niego skórę i wyrzucił do śmietnika…
Mama zemdlała…
 
CZĘŚCI CIAŁA

Pewnego razu pokłóciły się  części ciała, która z nich jest ważniejsza i powinna zostać szefem:
– My jesteśmy szefami bo dzięki nam możemy cokolwiek zrobić – mówią ręce.
– My jesteśmy szefami bo my was wszędzie zaniesiemy – mówią nogi.
– Ale tyko dzięki nam wiecie gdzie idziecie – mówią oczy.
– A i tak robicie to tylko dzięki mnie i to ja będę szefem – mówi mózg.
I części ciała pokłóciły się ze sobą.
W pewnym momencie odezwała się zapomniana przez wszystkich dupa:
– Możecie się kłócić ale to ja zostanę szefem.
Wszystkie części ciała się zaczęły pękać ze śmiechu i obrażać ją bez żadnego opamiętania .
W ramach protestu i udowodnienia wyższości dupa się wkurzyła i przestała srać.
Pierwszego dnia oczy się wykręciły.
Drugiego dnia ręce zaczęły dygotać.
Trzeciego dnia nogi nie wytrzymały.
Czwartego dnia mózg się zlasował.
Jaki z tego morał?
Szef zawsze gówno robi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz